Biostymulacja, poprawa kondycji rzepaku | Konferencja Rolnicza

Zapraszamy do obejrzenia II części Konferencji Rolniczej z 23 lutego 2023 r. poświęconej uprawie rzepaku.

Temat: Biostymulacja, poprawa kondycji
Prelegent: Iwona Janda – Malina, Product Manager, Agrosimex

Z filmu dowiesz się:

01:00 – Jak optymalizować nawożenie rzepaku?

11:58 – Jak odbudować potencjał gleb – Algasoil

16:24 – Optymalizacja nawożenia azotowego

30:36 – Jak zwiększyć wykorzystanie składników odżywczych przez rośliny?

37:18 – pytania od uczestników

Transkrypcja:

Dobry wieczór państwu. Nazywam się Iwona Janda Malina i teraz przejdziemy do tematu nawożenia rzepaku. W mojej prezentacji chciałabym się skupić przede wszystkim na tym, jak optymalizować nawożenie rzepaku i mam tutaj na myśli to bilansowanie wszystkich składników odżywczych. Ja skupię się raczej na makroelementach.

Kolega, który zaprosi państwa później do swojego wystąpienia będzie omawiał temat nawożenia dolistnego. W kolejnej części prezentacji zaprezentuję rozwiązania, które spowodują, że nasze nawozy, przede wszystkim azotowe, zadziałają lepiej. Wykorzystamy bardziej ten nawóz, w który zainwestowaliśmy pieniądze i pokażę też rozwiązania, które skutecznie regenerują i pobudzają do wzrostu rośliny rzepaku po zimie. Na pewno wegetacja już ruszyła. W wielu miejscach, zwłaszcza my się tutaj o tych południowo-zachodnich województwach w Polsce już można legalnie stosować nawozy azotowe.

Wiem, że część rolników już wykonała również nawożenie siarką, magnezem, wapniem, potasem i bardzo dobrze. Czas, który mija właśnie teraz w tym ubiegającym lutym, ale również te pierwsze dwa tygodnie marca to jest ten moment, kiedy powinniśmy zaaplikować w łan przede wszystkim nawozy zawierające siarkę, bo to siarka jest tym głównym wsparciem wykorzystania azotu. Potas i tutaj tak jak widzimy na wykresie, który sporządził profesor Grzebisz, lata temu, ale nadal aktualnym, to zapotrzebowanie na przedwiośniu roślin rzepaku w potas jest bardzo duże i ta dynamika pobierania tego makroelementu jest największa. Również nie powinniśmy pomijać w nawożeniu bardzo istotnego wapnia, ale również magnezu. Jeśli chodzi o fosfor, mamy trzy fazy krytycznego zapotrzebowania na fosfor w rzepaku ozimym. Jest to faza kiełkowania, potem faza ruszenia wiosennej wegetacji, czyli ten moment, z którym teraz mamy do czynienia, a później pod koniec wegetacji faza tworzenia, zawiązywania łuszczyn, zawiązywania nasion i nalewania tych nasion. W tym momencie stosowanie doglebowo fosforu już ma dosyć nieduży sens. Jeśli faktycznie ktoś w zupełności pominął nawożenie przedsiewne, które powinno zostać wykonane, to w tym momencie można, nawet należy zaaplikować ten fosfor, na przykład przy okazji nawozów wieloskładnikowych, ale ten fosfor będzie jednak utrzymywał się w wierzchniej warstwie gleby, w związku z czym ta dostępność tego fosforu z nawozów będzie niższa, bo rzepak jest rośliną, która głębiej się korzeni. Warto ten fosfor w takiej sytuacji zaaplikować dolistnie i tutaj mamy szereg rozwiązań. Jesteśmy dokładnie w tym momencie, który tutaj zaznaczyłam czerwonym okręgiem, czyli nasz rzepak zaczyna pobierać wodę, zaczyna pobierać składniki odżywcze. W tym momencie musi odbudować rozetę po zimie i wytworzyć, zakumulować dużo składników odżywczych, tak by za chwilę strzelić w pęd i by dynamicznie tworzyć zawiązki i pędy boczne. Tak że jesteśmy w tym momencie, który tutaj oznaczyłam czerwonym okręgiem i to teraz właśnie jest czas na to, by zaaplikować wspierające również azot, ale też potrzebne roślinom po prostu makroelementy.

Zaczynając od podstaw, potas, 60 kilogramów na tonę wytworzonego plonu głównego z ubocznym. To jest zapotrzebowanie równorzędne do tego dotyczącego azotu, tak że nie zapominajmy o potasie, zwłaszcza na glebach lekkich, średnich ten potas powinien być uzupełniany na przedwiośniu, dlatego że ten składnik po prostu ulega wymywaniu z gleb. W tym momencie ten stan uwilgotnienia gleb w Polsce jest dobry bądź optymalny. W wielu miejscach również tej wody jest nawet za dużo, bo słyszę o stanach alarmowych, na rzekach tych opadów w ostatnich tygodniach, zwłaszcza na południu kraju mieliśmy dosyć dużo. Tak że wtedy ten potas nam po prostu ucieka, dlatego warto dzielić to nawożenie na jesienne i wiosenne. Na pewno potas jest bardzo istotny z punktu widzenia pobierania azotu, pobierania wody, składników odżywczych. Również kreuje nam tutaj zdrowe rośliny i to, co bardzo istotne, sprawna gospodarka wodna. Zarówno w warunkach nadmiaru, jak i przede wszystkim niedoboru wody, to potas będzie regulował pracę aparatów szparkowych i spowoduje, że ta roślina będzie lepiej sobie radziła w trudnych sytuacjach.

Moją propozycją spośród wielu, które możecie państwo znaleźć zarówno w naszej ofercie, jak i również na rynku, ale bardzo sprawdzonym i dobrym nawozem jest nawóz PotashPlus. PotashPlus zawiera 37% potasu, 23% siarki, do tego magnez i wapń, tak że jest to idealny sposób na to, by uzupełnić składniki odżywcze w rzepaku wiosną. Dawka 200-300 kilogramów, oczywiście w zależności od tego, co mamy w glebie i jaki prognozujemy plon. Idąc dalej, nie mogę pominąć tych podstaw, bo po prostu byłby to błąd w sztuce. Wapń, bardzo ważny pierwiastek strukturotwórczy. Zarówno dla gleby, jak i dla roślin. Bez wapnia nie ma wzrostu rośliny. Ani korzeni, ani tej części nadziemnej. Tak że tutaj na tę budowę biomasy, która będzie bardzo intensywna, bo tak jak wiemy, rzepak do fazy kwitnienia kilkukrotnie zwiększa swoją biomasę. Żeby to zrobił, potrzebuje pobierać wapń z gleby. Również wapń warunkuje nam bardzo mocno regenerację roślin. Przy okazji niestety jest słabo mobilny w roślinie i ważna jest ta ciągła dostępność wapnia z gleby i z nawozów. Jeśli chcemy zaaplikować ten wapń, a powinniśmy to zrobić w uprawie rzepaku, mniej więcej na tonę plonu głównego z ubocznym potrzeba 60 kilogramów wapnia i ten wapń będzie stopniowo pobierany przez cały okres wegetacji, ale największe jego ilości, tak jak było widać na wcześniejszym wykresie, będą potrzebne w fazie kwitnienia, zawiązywania łuszczyn, nalewania ziarna, masa tysiąca ziaren. Tak że… Masa tysiąca nasion. Tak że tutaj te podstawowe elementy kształtowania struktury plonu są bardzo mocno uzależnione od dostępności wapnia. Możemy go uzupełnić na przykład poprzez aplikację nawozu ASX Siarczan Wapnia w dawce 400 do 600 kilogramów i z tego nawozu ta dostępność wapnia będzie bardzo stopniowa. Wapń będzie sukcesywnie udostępniany roślinom w ciągu sezonu wegetacyjnego i to jest w tym nawozie oczywiście pożądane. Z drugiej strony jeśli mamy bardzo ubogie stanowisko i w tym momencie wiemy, że tego wapnia tam brakuje i to będzie ten czynnik limitujący plony, zaaplikujmy kredę jeziorną w dawce 300 do 500 kilogramów, na przykład w postaci wapnia kornickiego. Idąc dalej, siarka, bez siarki nie ma wysokiego zaolejenia w rzepaku. Również bez siarki nie ma efektywnej gospodarki azotem, nie ma zdrowych, sztywnych roślin rzepaku, tak że myślę, że o tym, że akurat rzepak jest uprawą bardzo siarkolubną, wie już praktycznie każdy rolnik. Na tonę wytwarzanego plonu głównego z ubocznym rzepak zużywa około 30 kilogramów siarki w formie SO3. Tą siarką bezpośrednio rośliny się odżywiają. Jeśli chcemy sobie zbilansować już sam azot, to przy prognozowanym plonie rzepaku na poziomie czterech ton, wiemy, że taki rzepak potrzebuje pobrać 240 kilogramów azotu z gleby i z nawozów, żeby zbilansować ten azot potrzebujemy zastosować 120 kilogramów siarki w formie SO3. Tak że są to naprawdę potężne ilości i to jest ten czas na to, by ta siarka została dostarczona do gleby, dlatego że być może wczoraj, dzisiaj bądź w najbliższych dniach będziecie państwo aplikować u siebie azot w polu, by ten azot był efektywny, tę siarkę należy wprowadzić do gleby. I magnez, magnez w naszych glebach niestety składnik deficytowy, z racji również jego dosyć intensywnego przepłukiwania. Magnez w rzepaku bardzo ważny jest teraz w momencie ruszenia wiosennej wegetacji, bo od magnezu zależy efektywność fosforu, a także azotu, a z drugiej strony później, w momencie właśnie kwitnienia i zawiązywania łuszczyn, a potem w fazie nalewania ziarna, to od magnezu zależy, czy roślina ma energię i ma zdolność do tego, by odprowadzać składniki z pędów, z liści do tych formujących się łuszczyn i nasion w łuszczynach. Tego magnezu potrzeba około dziesięć kilogramów na tonę plonu głównego z ubocznym. I nawet jeśli tak się zdarzy, że macie państwo ten komfort i na waszych stanowiskach zasobność w magnez jest średnia bądź nawet wysoka, zalecam tutaj stosować nawożenie magnezem przy okazji nawożenia siarką czy przy okazji nawożenia wieloskładnikami, dlatego że nawożenie potasem, ale również nawożenie wapniem czy nawożeniem azotem w formie amonowej będzie ograniczało możliwość wykorzystania i pobrania przez rośliny magnezu z gleby. Nawet jeśli on będzie w tej glebie. Tak że warto tutaj sobie ograniczać ten antagonizm pomiędzy wapniem, potasem, a magnezem i stosować to nawożenie magnezowe również w rzepakach. Taka moja propozycja, która zawiera wszystkie cztery składniki, które przed chwilą omówiłam, to nawóz, o którym też mówiłam przedwczoraj, tak że jeśli ktoś był z nami na webinarium zbożowym, to bardzo się ciesze. Jest to bardzo dobry produkt, jest to nawóz o nazwie Polisulphate, który zawiera cztery składniki odżywcze, wszystkie w 100% w formie siarczanowej. Tak że jest to bardzo korzystny dla naszych gleb układ. Nawóz jest po prostu kopaliną, która jest wydobywana, mielona, przesiewana, dobrze rozpuszcza się w polach, bardzo dobrze też się rozsypuje na 32, nawet na 36 metrów i w ten sposób mamy prawie 50% siarki, tej w formie siarczanowej w nawozie, tak że bardzo duże wysycenie siarką. Mamy całkiem sporą ilość potasu, 14%, 17% wapnia i przy okazji 6% magnezu, tak że również w przypadku wielu stanowisk Polisulphate będzie dobrą opcją do stosowania teraz wczesnowiosennego.

Pokazuję państwu teraz mapę, którą sporządził Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach. Już kilka lat temu, ale ta mapa jest nadal aktualna, i ta mapa pokazuje nam, że materia organiczna w naszych glebach stopniowo niestety jest degradowana. Jest to bardzo duży problem i ten problem wynika zarówno z faktu, że mamy coraz mniej hodowli w Polsce, lata temu ta hodowla generowała sporą ilość nawozów organicznych, które lądowały na polach i w ten sposób rośliny były odżywiane, ale też był budowany potencjał tych pól, dlatego że te nawozy organiczne są świetną bazą do tworzenia próchnicy, a wiemy, że im więcej próchnicy, tym lepsza zasobność gleby, zarówno w wodę, jak i w składniki odżywcze. Niestety ograniczenie tej hodowli również… Teraz już może nie, w tym roku i w ostatnich dwóch-trzech latach ta tendencja się odwraca, ale jeszcze kilka ładnych lat temu dosyć powszechne było sprzedawanie resztek pożniwnych, sprzedawanie słomy, a ta słoma to w momencie, w którym nie wprowadzamy nawozów organicznych to jest znowu jedyne źródło tej materii, z której może powstać w późniejszym czasie, po wielu latach procesów próchnicotwórczych próchnica, tak że ubożeją te nasze stanowiska również, przedłużające się łagodne zimy, a także susze, które regularnie nawiedzają, potęgują ten problem. W związku z tym niestety, pomimo coraz większej precyzji w rolnictwie, oczywiście w dużym uogólnieniu, bo będą gospodarstwa, w których ten problem nie występuje, ale patrząc tak globalnie na nasz kraj, tej próchnicy mamy coraz mniej. Dlatego też bardzo ważne jest to racjonalne, zbilansowanie nawożenie, o którym przed chwilą powiedziałam. Nie tylko samym azotem rośliny żyją. Pamiętajmy o tej reszcie składników, które też również mają oczywiście bardzo duży wpływ na ten efekt azotu w polu, ale też dbajmy o to, by ten potencjał naszych gleb odbudowywać.

Jednym z takich rozwiązań, bo oczywiście tych rozwiązań jest wiele, ale myślę tutaj o nawozie AlgaSoil. Jest to nawóz na bazie alg morskich, gatunku sargasum, jest to sposób na to, by poprawić ten potencjał i kondycję naszych gleb przy okazji nawożąc roślinę, tak że AlgaSoil jest to propozycja właśnie na takie ubogie w materię organiczną stanowiska. Stanowiska, gdzie ta zdolność do zatrzymywania wody, do zatrzymywania składników odżywczych jest słaba. Gdzie wiemy, że ten poziom życia biologicznego kuleje, to tam AlgaSoil będzie bardzo dobrym rozwiązaniem. Głównie przez to, że jest tam cała masa materii organicznej, węgla organicznego, kwasów humusowych, które poprawiają kondycję gleby i też kompleksują składniki odżywcze w glebie w łatwo dostępne związki odżywcze dla roślin. Z drugiej strony mamy tam po prostu azot, fosfor, potas oraz jod, właśnie po to, by te rośliny, które nieraz się męczą i są w gorszej kondycji na tych słabszych stanowiskach jeszcze dodatkowo wspierać i odżywiać, i tak jak tutaj pokazałam na tym zdjęciu, to jest akurat rzepak, który jesienią miał trudną historię, bo został posiany, a potem pole na dużym skłonie, został posiany, potem przyszły gwałtowne deszcze, ten rzepak naprawdę mocno zamuliła wierzchnia warstwa gleby, która spłynęła przy tych gwałtownych deszczach i wigor roślin jesienią był bardzo ograniczony. Plantacja przezimowała, rokuje na w miarę, mam nadzieję, optymalny plon. Na ten moment o nią walczymy. I myślę, że w takich sytuacjach, ale również po prostu na tych ubogich stanowiskach aplikacja 50 do 100 kilogramów nawozu AlgaSoil przy okazji technologii nawożenia, którą stosujemy makroelementami, może wesprzeć rośliny i poprawić plonowanie. AlgaSoil weryfikujemy w Polsce już od pięciu lat. Tutaj pokazuję wyniki z rzepaku W IUNG-u w Grabowie z 2019 roku i ktoś by może powiedział, że niecałe trzy tony rzepaku, kogo to satysfakcjonuje. Myślę, że bardzo często jest to nasza rzeczywistość, że tyle zbieramy, ale z drugiej strony to nie sztuka pokazywać zawsze słupki po 4,5-5 ton, jeśli tak się dzieje to super, ale mamy też trudne lata i na pewno 2019 rok w Grabowie był tym trudnym rokiem i właśnie wtedy ten dodatek 100 kilogramów AlgaSoilu przy okazji nawożenia makroelementowego na przedwiośniu, bo AlgaSoil można wymieszać z nawozami granulowanymi i stosować to przy okazji jednego przejazdu rozsiewaczem do nawozów, i właśnie ten dodatek tych 100 kilogramów AlgaSoilu, spowodował nam wzrost rzepaku o ponad 300 kilogramów. W trudnych latach, gdzie mamy deficyt wody, wyższy plon rzepaku o 300 kilogramów to naprawdę jest dobry wynik. Z drugiej strony wiemy, że ten korzystny wpływ na strukturę gleby i wigor roślin nawozu AlgaSoil również powoduje, że możemy ograniczyć nawożenie mineralne pozostałymi skladnikami odżywczymi, maksymalnie o 25%. I to weryfikowaliśmy na przykładzie kukurydzy, również w Grabowie, też w tym trudnym, 2019 roku, dlatego też tutaj te plony kukurydzy na kiszonkę są rzędu 30paru ton, a nie więcej. Pokazuję kukurydzę, pomimo tego, że spotkanie dotyczy rzepaku, bo właśnie w kukurydzy robiliśmy analizę i weryfikowaliśmy dawki, zarówno AlgaSoilu, jak i samych nawozów NPK. I wniosek jest taki, po analizie tego wykresu, tam, gdzie ograniczyliśmy dawkę nawożenia mineralnego o 25% i zastosowaliśmy AlgaSoil w dawce nawet już 50 kilogramów na hektar, okazuje się, że i tak mamy zwyżkę plonu, tak że te rośliny miały lepszy wigor i warunki glebowe były korzystniejsze, ta kukurydza sobie lepiej poradziła w tym trudnym, suchym roku. Tam, gdzie dołożyliśmy do nawożenia na poziomie 75% NPK aż 100 kilogramów nawozu AlgaSoil, ta zwyżka plonu również wystąpiła. Podsumowując, tutaj mamy zdjęcie, które pokazuje nam, przynajmniej tak oględnie, jak ten nawóz wygląda, są to wyrównane granule, one mają trzy do czterech milimetrów. Można to właśnie zaaplikować łącznie w jednym przejeździe z pozostałymi nawozami granulowanymi. W przypadku rzepaku ozimego w tym momencie oczywiście stosujemy to teraz bądź w najbliższych tygodniach, przy okazji upraw jarych możemy to zastosować zarówno przedsiewnie, jak i pogłównie.

Jak już jesteśmy na tym etapie, omówiliśmy sobie nawożenie makroelementami, opowiedziałam państwu o tym, co można zrobić, gdy mamy do czynienia z ubogim w próchnicę i trudnym stanowiskiem, możemy przejść do tematu związanego z optymalizacją samego nawożenia azotowego. Oczywiście analiza gleby to podstawa, weryfikujemy zawartość azotu mineralnego w warstwie od 0 do 60, a nawet od 0 do 90 centymetrów, bo rzepak nam się bardzo dobrze mocno korzeni. Zbilansowanie azotu pozostałymi skladnikami, o tym już przed chwilą była mowa. Po czym dostosowujemy dawkę azotu do stanowiska i do prognozowanego plonu, pamiętając, że rzepak pobiera 60 kilogramów azotu właśnie na tonę plonu. I pamiętajmy, nie ma nawozów azotowych idealnych. Rzadko kiedy, bardzo rzadko okazuje się, że wykorzystanie azotu z nawozów mineralnych jest bliskie 100%. Zawsze mamy do czynienia z jakimiś stratami, dlatego warto stosować stabilizatory azotu. Są to narzędzia, które rolnicy na całym świecie stosują od dekad i one naprawdę są skuteczne. Dodatkowo uzupełniajmy nawożenie bakteriami, Rhizosum N Plus od lat sprawdza się w gospodarstwach, nie tylko w Polsce i przynosi bardzo dobre efekty w budowaniu właśnie podaży tego azotu, zarówno w obrębie gleb, jak i roślin, a następnie biostymulujmy te rośliny, dodajmy im wigoru. Zwłaszcza w tych trudnych momentach, ruszenie wiosennej wegetacji na pewno jest trudnym dla roślin momentem, bo jeśli roślina ma wigor, ma mocny system korzeniowy, to ona z energią będzie czerpała z gleby te składniki, w które już zainwestowaliśmy pieniądze i które już zostały wysypane bądź w najbliższym czasie zostaną zaaplikowane. Skupiając się na tej ochronie azotu, na tych inhibitorach, chciałabym państwu zaproponować produkt firmy CroxX, który zawiera inhibitor ureazy NBPT 25%.

O co w tym wszystkim chodzi? Jeśli mamy azot formie amidowej, czyli ten, który występuje w moczniku, bądź w RMS-ie, to ten azot, żeby roślina mogła go pobrać, musi przejść proces hydrolizy. Jeśli ta hydroliza nastąpi na powierzchni gleby, to niestety mamy do czynienia z wysokimi stratami azotu w postaci ulatniającego się do atmosfery amoniaku. To jest strata pieniędzy. I te straty, w zależności od warunków pogodowych i od tego, w jakim stopniu gleba jest zakryta przez roślinę uprawną, mogą wynosić 20%, ale w skrajnych wypadkach mogą wynosić nawet 80%. Nawet jeśli to jest 20%, to przeliczmy sobie to na każde tysiąc złotych wydane na nawóz azotowy, 200 złotych poszło w powietrze. Nie jest to dobra perspektywa, tak że możemy to ograniczać, świadomie używając inhibitora ureazy i tutaj właśnie NBPT jest to substancja, która jest nietoksyczna ani dla roślin, ani dla mikroorganizmów glebowych. NBPT, czyli inhibitor ureazy rozpada się w glebie do składników, które go tworzą.

Miedzy innymi jest to azot, fosfor, siarka, węgiel, tak że do tych składników ta substancja finalnie w glebie się rozpada, jest w 100% bezpieczna i jak to aplikujemy? Do RSM-u dodajemy przed aplikacją na tonę RSM-u litr CroxX-a. Przy pierwszej dawce RSM-u w rzepaku. Przy drugiej dawce, jeśli mamy korzystne warunki do aplikacji RSM-u możemy tę dawkę trochę zmniejszyć między pół litra a litr na tonę RSM-u. W przypadku mocznika, oczywiście najwygodniej jest kupić gotowy mocznik z inhibitorem ureazy, ale wiem, że w ubiegłym sezonie ta dostępność nawozów była różna i nieraz państwo zaopatrzyliście się w duże ilości mocznika, który żeby zgodnie z prawem zaaplikować go doglebowo, powinien być pokryty inhibitorem bądź powłoką biodegradowalną. Tak że tutaj warto na mocznik zaaplikować od dwóch do trzech litrów CroxX-a na tonę nawozu. Jeśli ten mocznik jest używany od razu po aplikacji inhibitora, wystarczy dawka dwa litry. Jeśli aplikujemy inhibitor i mocznik jest przechowywany, trzeba tę dawkę trochę zwiększyć do trzech litrów na tonę nawozu, tak że to jest bardzo dobre i uznane przez cały świat rolniczy rozwiązanie, zachęcam by po niego sięgnąć. Drugie takie narzędzie to produkcja CaTS, o którym wielokrotnie była mowa na webinariach Agrosimexu. Tak jak we wtorek na webinarium zbożowym, tak i dzisiaj, powtórzę, że ja bardzo lubię ten produkt, bo on działa na wielu płaszczyznach, on odżywia rośliny, o tym za chwilę powie mój kolega, ale też bardzo dobrze chroni azot, bo te straty azotu w postaci ulatniającego się amoniaku możemy ograniczyć przy aplikacji CaTS-a o 20, nawet do 30%.

W Unii Europejskiej CaTS to nawóz WE bądź CE. W Stanach Zjednoczonych jest to opatentowany stabilizator azotu i inhibitor ureazy. Tak że naprawdę jest to skuteczne i sprawdzone rozwiązanie. Oprócz tego, że będzie nam opóźniał proces hydrolizy mocznika, ta hydroliza zajdzie już w glebie, dzięki temu straty gazowe azotu zostaną ograniczone, to z drugiej strony mamy wapń w tym produkcie, który łączy się z azotem w formie saletrzanej, tworząc saletrę wapniową, bardzo korzystną z perspektywy odżywiania roślin rzepaku. Tak że warto sięgnąć po to rozwiązanie i tutaj znowu może pokazuję rozwiązanie, pokazuję wyniki doświadczeń na kukurydzy, ale w zeszłym roku w Grabowie wykonaliśmy weryfikację plonowania kukurydzy, nawożonej na różne sposoby azotem. Tam, gdzie mamy kontrolę, wyszło nam tej kiszonki niecałe 50 ton. 49,6, i tam było 100% azotu i był to azot w postaci RSM-u i mocznika. I kolejno mamy kombinację, gdzie mamy mocznik z inhibitorem ureazy, przy obniżonej dawce azotu, mamy dwa produkty weryfikowane i idąc dalej, te przedostatnie, dwa najwyższe słupki, jeden z nich to jest RSM z CaTS-em i tam mamy 75% dawki azotu. Tak że widzimy, że mamy ponad pięć ton, ponad pięć i pół tony więcej plonu kiszonki przy mniejszych kosztach poniesionych na nawożenie azotowe, a z drugiej strony mamy rozwiązanie z Rhizosumem N Plus, nawożenie azotowe wykonane RSM-em, 75% dawki całkowitej azotu zostało zaaplikowane i do tego były dołożone bakterie i okazuje się, że ponad, praktycznie prawie siedem ton kiszonki z hektara więcej zebraliśmy. Tak że ta stabilizacja azotu CaTS-em na pewno ma sens. Tak samo jak aplikowanie mocznika z inhibitorem ureazy, bo tam również obserwowaliśmy zwyżki plonu, ale też pamiętajmy o tym, że są jeszcze inne rozwiązania, o których za chwilkę. Podsumowując CaTS, jeśli chodzi o nawożenie łączne z RSM-em, to dodajmy na sto litrów RSM-u dziesięć litrów CaTS-u. Jeśli wykonujemy nawożenie innymi nawozami, zaaplikujmy CaTS doglebowo w dawce 5 do 20 litrów na hektar w formie oprysku. Można to zrobić nawet trzy razy w sezonie. Można również ten produkt stosować dolistnie, albo z gnojowicą, tak że takie możliwości też są. Przechodząc do kolejnego rozwiązania, które będzie nam bardzo dobrze optymalizowało nawożenie mineralne azotem rzepaku, optymalizowało nam będzie koszty, ale również możliwości wykorzystania tego azotu, który jest w łanie przez roślinę. To Rhizosum N Plus. Rhizosum N Plus to sprawdzone i skuteczne bakterie, które w naszym klimacie wiążą azot atmosferyczny. Są to bakterie o nazwie Azotobacter Salinestris w bardzo dobrej formulacji, bo do każdej saszetki dodane jest żelazo, mangan i materia organiczna, tak, by te mikroorganizmy od razu po aplikacji intensywnie działały. Produkt jest sprawdzony, bo stosujemy go w Polsce już prawie dziesięć lat. Zarejestrowany w Polsce, również posiada certyfikat do stosowania w rolnictwie ekologicznym, gdzie stanowi główne źródło azotu w technologii nawożenia. W przeciętnych warunkach glebowych, w przeciągu sześciu miesięcy od aplikacji po jednorazowej dawce, czyli 25 gram na hektar Rhizosum N Plus uzyskujemy około 50 kilogramów azotu w formie amonowej. Podkreślam, że w rzepakach bardzo ważny jest ten moment aplikacji. Wiedzą państwo, że rzepak głównie azot akumuluje do fazy kwitnienia. Potem oczywiście nadal jest ten azot pobierany przez rośliny rzepaku, ale już ta dynamika poboru spada. W związku z tym ważne jest, by w rzepaku ten preparat bakteryjny był zastosowany stosunkowo wcześnie. Teraz te tak zwane tezerówki, zabiegi na pobudzenie wiosennej wegetacji, pierwsze nawożenie dolistne, czy pierwsze zabiegi fungicydowe to jest ten moment, czy nawet wjazd RSM-em, to jest ten moment, by zaaplikować Rhizosum N Plus w łanie. W ten sposób bakteria będzie miała szansę naprawdę się wykazać w tej uprawie i można te 50 kilogramów bilansować w całym programie nawożenia. Nie zwlekajmy do połowy kwietnia z aplikacją Rhizosum N Plus w polach. Oczywiście ważna jest ustabilizowana pogoda. Temperatury powinny być dodatnie i powinny być w miarę stabilne, wtedy zastosujmy Rhizosum N Plus, ale nie zwlekajmy do tej T1, bo bardzo często się okazuje, że ta T1 robiona jest 10., 8 kwietnia bądź nawet jeszcze później i tutaj już jest dosyć późno, jeśli chodzi o aplikację tych bakterii stricte w uprawie rzepaku.

Okej, mieliśmy małe problemy techniczne.

Jak widać, dłuższe włosy i mikrofon nie zawsze ze sobą współpracują. Postaram się zacząć od tego momentu, w którym podobno nie było mnie słychać. Rhizosum N Plus warto zaaplikować w uprawie rzepaku wcześnie. Dlatego, że tak jak na początku pokazywałam, rzepak bardzo intensywnie akumuluje i pobiera azot do fazy kwitnienia. Później ten azot również jest potrzebny roślinom, ale już ta dynamika poboru spada. W związku z tym, żebyśmy zdążyli z produkcją azotu przez bakterie w preparacie Rhizosum N Plus, zróbmy to teraz, przy okazji pierwszych tezerówek, przy okazji pierwszych zabiegów na szkodniki, które się pojawią. Pewnie chowacze, jak się trochę ociepli, trochę nam słonko przygrzeje na glebę, się obudzą do życia, więc wtedy to jest ten moment, żeby ten Rhizosum zaaplikować. Nie czekajmy na datę 10., 15 kwietnia, kiedy będzie dobra temperatura do skracania rzepaku. To już po prostu jest późno. Nie mówię, że to nie ma sensu, ale to już dosyć późno. W przeciągu sześciu miesięcy od aplikacji nawozu możemy się spodziewać minimum 50 kilo azotu na hektar. Jeśli gleba jest dobrej jakości, ma unormowany odczyn gleby, wysoki poziom materii organicznej, może ta ilość azotu wyprodukowanego przez bakterie być zdecydowanie wyższa. Ale przy tych przeciętnych warunkach glebowych w Polsce jest to około 50 kilo na hektar. Rhizosum N Plus zaaplikowany w tym momencie w rzepaku nie jest stracony, bo bardzo często słyszę, że w tym momencie rzepaki już dosyć mocno zakrywają międzyrzędzia, w zależności od zastosowanej obsady i czy ten produkt zadziała, jeśli spadnie na roślinę? Tak, jak najbardziej. Części nadziemne roślin to jest również miejsce bytowania i pracy bakterii azotobacter salinestris. Bakterie te zasiedlają również strefę korzeniową i tę rizosferę, czyli tę glebę przyrośniętą przez korzenie, tak że tutaj 25 gram na hektar. Teraz przy okazji pierwszych zabiegów, również przy okazji nawożenia pól RSM-em warto dołożyć do zbiornika opryskiwacza.

Dowody na to, czy Rhizosum w rzepaku działa. Zeszły sezon mamy uprawę rzepaku ozimego, w zeszłym roku specjalnie prowokacyjnie o 50% obniżyliśmy nawożenie azotowe na doświadczeniach, dlatego że rok temu, czy to na tego typu spotkaniach online, czy to na spotkaniach na żywo, bardzo często państwo mówiliście, że bardzo mocno ograniczycie azot, bo jest drogi, bo jest trudno dostępny. W związku z tym my również bardzo mocno ograniczyliśmy azot i dołożyliśmy bakterie w momencie ruszenia wiosennej wegetacji i to, co widać na prezentowanym przeze mnie wykresie, okazuje się, że tam, gdzie zastosowaliśmy pełną dawkę nawożenia mineralnego azotem, oraz tam, gdzie ograniczyliśmy tę dawkę mineralnego nawożenia azotem o połowę i dodaliśmy bakterie, plon był na bardzo wyrównanym poziomie. Tak że Rhizosum N Plus jest to sposób na albo stabilizację plonu w momencie, gdy ograniczamy ilość aplikowanego nawozu, albo na maksymalizację plonu, jeśli dokładamy Rhizosum do 100% dawki azotu. Kolejny dowód na działanie Rhizosum to są zeszłoroczne doświadczenia, rolniczy zakład doświadczalny w Kępie. Tam mieliśmy kontrolę na dwóch poziomach nawożenia. Była kontrola 100% azotu, to są te zielone słupki i kontrola 75% azotu to jest ten pomarańczowy słupek. I tendencja jest prosta. Tam, gdzie dołożyliśmy Rhizosum, czy do pełnej, czy do ograniczonej technologii nawożenia azotem, obserwowaliśmy zwyżkę plonu. Może się tak okazać, że jedno czy dwa doświadczenia w cudzysłowie oczywiście, się udadzą, ale jeśli mamy kilka powtórzeń, które zdarzają się co roku, widzimy tendencję, po prostu te bakterie działają i biorąc pod uwagę to, że dobrze je zaaplikujemy, że zapewnimy warunki do tego, by te bakterie spełniły swoją rolę, możemy naprawdę realnie liczyć na ten azot, który powstanie w efekcie pracy azotobacter salinestris i do tego zachęcam. Jeśli ktoś jeszcze nie spróbował, to myślę, że to jest ten moment, by w rzepaku, czy w oziminach ogólnie, bo również w zbożach ozimych zaaplikować ten preparat.

Pokażę teraz dwa rozwiązania, które moim zdaniem bardzo dobrze wpływają na to wykorzystanie przez roślinę składników, które znajdują się w glebie. Jeśli już zaaplikujemy fosfor, potas, wapń, siarkę, magnez, zaaplikujemy duże ilości azotu, dajmy tej roślinie wigor, szansę, energię na to, by z tego wszystkiego skorzystać. Takim rozwiązaniem na pewno jest produkt Maral. Jest to biostymulator, który działa na trzech poziomach. Na poziomie hormonalnym, mineralnym i na poziomie aminokwasowym. Wynika to z faktu, że w Maralu mamy wyciąg z trzech rodzajów alg morskich i ten wyciąg z tych alg morskich zawiera mnóstwo aminokwasów, hormonów roślinnych, witamin, barwników. To wszystko, co naturalnie jest produkowane przez roślinę w dużych ilościach w tym momencie, na tym przełomie zimy i wiosny, i jeśli my dodamy roślinie tych składników z zewnątrz, w postaci oprysku, to naprawdę roślina dostanie zastrzyk energii i wyprzedzi trochę tę wegetację. Z drugiej strony w Maralu znajduje się azot, fosfor, potas, dodatkowo cynk, cynk ma tutaj duży wpływ na regenerację korzeni, na rozwój tych korzeni, a także jod. Im lepiej roślina odżywiona w jod, tym pełniejsze zapylenie, lepsze zapylenie, a wiemy, że w rzepaku 30% plonu to jest zależne od tego, od dobrego zapylania, tak że tutaj w Maralu również odżywiamy roślinę i aplikujemy roślinom fenylopropanoidy. O tych fenylopropanoidach chciałabym trochę więcej powiedzieć, bo uważam, że jest to bardzo ciekawa sprawa. Zwłaszcza w dobie mocno ograniczonych substancji aktywnych do ochrony fungicydowej. Fenylopropanoidy, które aplikujemy na rośliny w postaci preparatu Maral, gdy zostaną przez te rośliny pobrane, wywołują u rośliny proces tworzenia kwasu salicylowego. Ten kwas salicylowy powstaje w roślinie i on bardzo mocno wzmacnia nam odporność rośliny. Zarówno na choroby grzybowe, jeśli na przykład sucha zgnilizna kapustnych, która pewnie za niedługo zacznie krążyć w powietrzu i porażać nam uprawy, czy to czerń krzyżowych, czy później zgnilizna twardzikowa, która jak wiemy doskonale, to porażenie odglebowe występuje zdecydowanie szybciej niż w fazie tak zwanego opadającego płatka. Tak że jak te choroby zaczną porażać nam roślinę, to roślina w miejscu tego porażenia wzmacnia swój sygnał odpornościowy, a następnie przenosi go w obrębie swoich tkanek, dzięki temu indukowana jest taka ogólna odpowiedź rośliny na atak patogenów i to zwiększa naprawdę zdrowotność roślin. Z drugiej strony kwas salicylowy również bardzo korzystnie wpływa nam na odporność roślin na przymrozki, z którymi niestety do czynienia mamy dosyć długo, bo nawet połowa maja to bardzo często nawracające przymrozki, zimni ogrodnicy, te przedwiośnia mamy pochmurne, ciemne, zimne. Jeśli mamy do czynienia z dużym przymrozkiem, gdy rzepak już nam strzeli w pen, to niestety bardzo często widzimy te popękane łodygi. Aplikując Maral jesteśmy w stanie roślinę na te niekorzystne zjawiska przygotować, tak że ona wyjdzie z tego z mniejszym uszczerbkiem na zdrowiu i kondycji. To, co powiedziałam o tych zimnych, pochmurnych i chłodnych wiosnach na pewno nie sprzyja rozwojowi rzepaku i tutaj 2020 rok w Grabowie właśnie taka wiosna była. Zaaplikowaliśmy Maral. Akurat na tym doświadczeniu trzykrotnie, bo jesienią w fazie czterech liści właściwych i potem po ruszeniu wiosennej wegetacji oraz po wytworzeniu pąków kwiatowych aplikacja była trzykrotna w dawce 0,75 litra na hektar i okazało się, że naprawdę w trudnym roku w Grabowie ten potencjał plonowania rzepaku nam wzrósł i mieliśmy ponad 300 kilogramów z hektara tego rzepaku więcej. Tak że widać, że Maral właśnie bardzo mocno stymuluje nam tę odporność roślin na trudne, niekorzystne zjawiska pogodowe. I ostatnie rozwiązanie, o którym bym chciała powiedzieć dzisiaj, bardzo ciekawe moim zdaniem, ASX Tytan Plus. Jak sama nazwa wskazuje, produkt zawiera w swoim składzie tytan. I jeśli właśnie mamy do czynienia z tą pochmurną, zimną, chłodną, taką ciemną wiosną, to rośliny z mniejszym wigorem, z mniejszą intensywnością przeprowadzają fotosyntezę. Poprzez proces fotosyntezy rośliny budują plon, tak że zależy nam na tym, by ona zachodziła jak najszybciej. Do tego potrzebne jest słońce, ale również węgiel, również woda, tak że jeśli tego słońca brakuje, dodajmy roślinom tytanu. W ten sposób zintensyfikujemy w tych trudnych momentach właśnie ten proces budowania plonu. Przy okazji w preparacie ASX Tytan Plus również mamy dodatek boru, tak ważny w uprawie rzepaku, ale mamy też hormony roślinne, gibereliny, cytokininy, które w tym momencie, momencie ruszenia wiosennej wegetacji będą bardzo mocno stymulowały to pobudzenie roślin do pobierania składników odżywczych, ale także będą stymulowały fazę strzelania w pęd, która będzie zachodziła intensywnie i te pędy boczne będą intensywnie się rozwijały. To, co wyróżnia ASX Tytan Plus od produktów konkurencyjnych na rynku to na pewno formulacja o nazwie Titanium Power System. Na czym to polega? Żeby fotosynteza intensywnie zachodziła, roślina musi wytworzyć dużo chlorofilu, czyli tych zielonych barwników. Żeby to się wydarzyło, to właśnie potrzeba dobrego odżywienia roślin, czy to magnezem, czy to na przykład żelazem, siarką, bo to wszystko będzie również wpływało na produkcję chlorofilu, ale również można zaaplikować produkt ASX Tytan Plus, który jest kompletny, bo Titanium Power System jest to formulacja, która właśnie powoduje, że roślina reaguje nam tym intensywnym zielonym wybarwieniem na oprysk, dzięki temu ma sposób na to, by wykorzystać to narzędzie, jakim jest Tytan. Tak że tutaj mamy produkt kompletny, dwa w jednym. Zachęcam do jego aplikacji i również w 2019 roku na rzepaku testowaliśmy efektywność nawozu ASX Tytan Plus i okazało się, że dwukrotna aplikacja w niskiej dawce, bo to jest dawka 0,2 litra na hektar, czyli ta dolna proponowana dawka w etykiecie, okazało się, że mieliśmy zwyżkę plonu na poziomie pół tony, tak że naprawdę to rozwiązanie działa. Jak to aplikować? Moim zdaniem w tym momencie w fazie ruszenia wegetacji dawka między 0,3 a 0,4 litra na hektar, potem można powtórzyć ten zabieg, na przykład w tak zwanej T1 czy w fazie pąkowania. Jeśli ktoś ma takie możliwości w gospodarstwie, również w fazie zawiązywania łuszczyn, to na pewno korzystnie wpłynie na plonowanie. Z mojej strony to tyle. Ja dziękuję za uwagę. Jeszcze odpowiem na pytania, bo widzę, że tutaj się pojawiły. Odpowiem na dwa pytania, na resztę odpowiedzi prześlę w mailu.

Pierwsze pytanie to może być może to: „Czy mogę CaTS połączyć z Maralem?”, tak, można połączyć z Maralem. Maral ostatni do opryskiwacza. I drugie pytanie, okej, „Co lepsze, Maral czy Tytan?” No, trudne pytanie. Oba produkty są bardzo dobre i świetnie sprawdzają się w swojej roli. Na pewno Maral działa tutaj na wielu płaszczyznach, z racji tego bogactwa składników, jakie w sobie zawiera. Na pewno Maral jest bardzo istotny z punktu widzenia właśnie tej odporności roślin na choroby. Tytan z kolei to jest stricte rozwiązanie na takie ciemne, pochmurne wiosny, na słabo przeprowadzaną fotosyntezę, słabe wybarwienie roślin, tak że równie dobrze można oba te produkty zastosować. Można zastosować teraz na pobudzenie wiosennej wegetacji Maral, a potem można, przy okazji kolejnego zabiegu zaaplikować Tytan, tak że tutaj nie widzę przeciwwskazań. To już kwestia sytuacji, z którą mamy do czynienia.

Jeszcze raz bardzo dziękuję za dzisiejsze towarzystwo, zapraszam do prezentacji mojego kolegi.